Pawilon Cepelii/Empiku. W głównym węźle i splocie spraw
Ile listków, ile rozstań... Pocałunków, schodów, książek? - widziały figurki z magicznej mozaiki na dawnym pawilonie Cepelii, dziś flagowym salonie Empiku? Słowa zaczerpnięte ze strof piosenki Marka Grechuty „Ocalić od zapomnienia” jak ulał pasują do tego symbolu PRL-owskich randek, gdzie życzliwy architekt zaprojektował podcienia chroniące przed kaprysami pogody. To miejsce w samym sercu Warszawy, rozświetlone od wewnątrz, jak latarnia morska wskazywało nieomylnie drogę spieszącym na spotkanie zakochanym.
Pawilon ten, choć wyjątkowy, był jednym z kilku, które w duchu powojennego modernizmu zostały wybudowane w stolicy. Wystarczy przywołać nieistniejące już i nieodżałowane: pawilon Chemii na Brackiej, drugi – meblowy na ulicy Przeskok czy ikoniczny Supersam. Jednak na obiekcie planowanym przy najbardziej prestiżowym skrzyżowaniu Warszawy ciążyło szczególne oczekiwanie związane właśnie z jego śródmiejskim, centralnym usytuowaniem, w pobliżu Pałacu Kultury i Nauki i tuż przy planowanym dużym rondzie (powstało w 1970 r.). W miejscu „dla tych, którzy ciszę, zdrowie i szeroki oddech wolą zastąpić tętnem życia w głównym węźle i splocie spraw. Wielu z nas czuje, że mieszkając w takim splocie spraw, interesów i decyzji staje się czynnym aktorem, a nawet reżyserem życia” – wyjaśniał czytelnikom pisma „Architektura” Zbigniew Hryniewiecki – architekt, urbanista, wykładowca akademicki.
Inny wybitny polski architekt i urbanista, Maciej Nowicki, działający od 1945 roku w Stanach Zjednoczonych i zmarły tragicznie w katastrofie samolotowej nad Pustynią Libijską, nazwał obrzeża Placu Defilad „teatrem wielkomiejskiego życia”. Na kolegów po fachu wielki wpływ miała jego osobowość i wizjonerskie idee związane z kształtem zabudowy Warszawy. Kiedy głównym projektantem Ściany Wschodniej został Zbigniew Karpiński, twórczo rozwinął doświadczenie współpracy w tandemie z Maciejem Nowickim, z czasów, gdy projektowali Ośrodek Wychowania Fizycznego Klubu Sportowego “Orzeł” na warszawskim Grochowie, w latach 1939-1946.
Kiedy Zbigniew Karpiński zdobył w drodze konkursu architektonicznego wyjątkowe pod względem prestiżu i skali zlecenie, porównywalne chyba jedynie z realizacją MDM-u czy odbudową historycznego centrum Warszawy, mógł w pełni rozwinąć skrzydła. Mianowicie wraz z zespołem dostał szansę zaprojektowania zabudowy wschodniej strony ulicy Marszałkowskiej, od ulicy Widok po ulicę Świętokrzyską. To była nie tylko zabudowa mieszkaniowa (1160 mieszkań dla planowanych 3420 osób), ale także biurowa i rozległa część usługowa, która miała zaspokajać potrzeby nie tylko warszawianek i warszawiaków mieszkających w jej obrębie, ale też przyciągać jak magnes mieszkańców z odleglejszych części stolicy. I trzeba powiedzieć, że plan się powiódł. Ci, którzy pamiętają ten czas, wspominają, że w latach niedoboru wszyscy jeździli „do miasta”, czyli właśnie do centrum, aby „upolować” pożądany towar, o który w peryferyjnych dzielnicach było trudno.
Oszałamiająca, jak na owe czasy, była skupiona tu w jednym miejscu liczba sklepów, salonów usługowych i domów towarowych przecząc całkowicie opiniom o zaściankowości stolicy Polski. W tym miejscu rodziła się prawdziwa, europejska metropolia. Aby wyobrazić sobie i w pełni docenić tę skalę oraz rozmach, należy w całości przytoczyć fragment artykułu z „Architektury” z 1966 roku: „W domach towarowych i na zapleczu 10 kawiarni, bar szybkiej obsługi (na początku pasażu ulicy Widok) z widoczną kuchnią, samoobsługowy system szwedzki, z siedzącymi miejscami (590 miejsc siedzących) z kawiarnią. Dwa dansingi (w domu młodzieżowym i Adrii przy ul. Moniuszki w podziemiu, jedno kino (naprzeciw Palladium) kabaret pod kinem, z wejściem od ul. Marszałkowskiej z domu młodzieżowego. W „drugim rzędzie” wzdłuż pasażu ulokowane są mniejsze sklepy i salony usługowe uzupełniające program dużych domów towarowych. A więc, idąc od Al. Jerozolimskich, w gmachu MHZ biura podróży w powietrzu (LOT), na lądzie (PKP, PKS) i na morzu (PLO, Poltracht), dalej od ul. Widok bar szybkiej obsługi, delikatesy (małe), kwiaciarnie, bar kawowy; przy ul. Rutkowskiego (dziś Chmielna – przy. red.) usługi krawieckie, gorseciarnia, galanteria, fryzjer. Oddzielny budynek — 3 kondygnacje: dom mody (dla Mody Polskiej z pracownią i salką pokazów mody) — dalej, wzdłuż pasażu foto-optyka, Cepelia, usługi krawieckie, winiarnia, jubiler, perfumeria. Przy budynku kina — kiosk ze słodyczami, filatelistyka, a następnie w drugim pasażu — salon pralniczy, pralnia ekspresowa, owoce, warzywa, ciastka. Bliżej ul. Sienkiewicza przy pasażu — „Dom Pana”, kwiaciarnia przy domu pod orłami — księgarnia i kawiarnia „Nike”. Między ulicami Moniuszki a Świętokrzyską — papeteria, zakład kosmetyczny „Uroda” (na antresoli). Sklep „Skali”, upominki, słodycze — coctailbar mleczny. W „Adrii” kawiarnia i dansing w podziemiu z restauracją —bliżej ul. Jasnej — przychodnia lekarska, apteka, cały szereg kiosków ruchu, telefon itp. Cały transport, dowóz towarów przez podziemia, zjazdami pod pasażem pieszym — od ulic Moniuszki, Hübnera, Kniewskiego i Widok”.
To było miejsce, gdzie tętniło życie kulturalne i rozrywkowe.
Przeciwległy narożnik Alej Jerozolimskich i ulicy Marszałkowskiej musiał sprostać tak wysoko zawieszonej poprzeczce. Tu, na dużo mniejszej powierzchni twórczego uzupełnienia nowoczesnej tkanki miejskiej podjął się Zygmunt Stępiński. Doświadczony architekt, który sprawdził się zarówno w realizacjach odbudowy historycznej Warszawy, takich jak Trasa W-Z czy Mariensztat, dał się też poznać jako projektant umiejący ukształtować nowoczesne oblicze miasta gotowego na nowe czasy. To jego dziełem jest m.in. Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa, czyli słynny MDM. Z tego powodu należy uznać za konsekwencję wcześniejszych decyzji powierzenie właśnie Zygmuntowi Stępińskiemu zadania, polegającego na zaprojektowaniu ostatniej niezagospodarowanej przestrzeni w tym rejonie, przylegającej do przyszłego Ronda Dmowskiego. W konsekwencji powstały tam trzy budynki jego projektu: Hotel Metropol, budynek dla Przedsiębiorstwa Państwowego Obsługa Ratalnej Sprzedaży (ORS) oraz pawilon Cepelii – gwiazda architektury, która dosłownie rozświetliła ciemnawe ulice PRL-owskiej stolicy.
Niezwykłe w dorobku Zygmunta Stępińskiego jest to, że pracując do niedawna z materią dużo bardziej tradycyjną, z architekturą nawiązująca do klasycznych wzorów i materiałów, w projekcie przygotowanym dla serca Warszawy wspiął się na szczyty myśli modernistycznej proponując w tym miejscu na wskroś nowoczesny, idący z duchem czasu, z zastosowaniem najnowocześniejszych technologii przeszklony budynek oparty na konstrukcji stalowej. Sam projektant tak opisywał swoje dzieło:
„Pawilon jest niewielki, […] ale staraliśmy się wykorzystać każdy skrawek miejsca. Zaprojektowaliśmy budynek w konstrukcji stalowej. Cały budynek wsparty na 12 stalowych, wysmukłych słupkach, jego ściany są w 80 proc. przeszklone. […] Chodziło nam o to, aby niezależnie od wystaw, wszystkie znajdujące się wewnątrz pawilonu cepeliowskie cudeńka mogły być oglądane przez przechodniów z ulicy, a z wnętrza pawilonu przez eksponaty widoczny był ruch uliczny skrzyżowania dwóch głównych arterii warszawskich”.
A było, co oglądać. Pawilon otwarty w kwietniu 1966 roku od pierwszych dni stał się witryną Centrali Przemysłu Ludowego i Artystycznego, zwanej w skrócie Cepelią, przyciągając do swojego wnętrza bajecznie kolorowymi wyrobami sztuki ludowej. Od glinianych naczyń, zdobionych tradycyjnymi wzorami z różnych regionów Polski, przez gobeliny, serwety, bieżniki na modne wówczas stoliki kawowe zwane dla swojego wydłużonego kształtu „jamnikami”, ozdobne narzuty na tapczany i wersalki, fantazyjne szklane wazony, aż po wyplatane z wikliny kosze, koszyki i najróżniejsze w swoich funkcjach pojemniki, które można było potem podziwiać w każdym M-3 czy M-4.
Wspaniałym uzupełnieniem architektury pawilonu była zaprojektowana przez Stanisława Kucharskiego wielkoformatowa, ceramiczna mozaika w intensywnie turkusowym kolorze przedstawiająca gdzieniegdzie symbole graficzne i maksymalnie uproszczone ludzkie sylwetki. Obecność tych kafli, w miejscu, w którym sprzedawane były wyroby sztuki ludowej nie była przypadkowa. Kafle powstały, według wzoru artysty, w Spółdzielni „Kamionka” w Łysej Górze koło Tarnowa, gdzie lokalni, ludowi rzemieślnicy wytwarzali we współpracy z wybitnymi malarzami i ceramikami dzieła na najwyższym poziomie. Dzięki zamówieniu ze strony Zygmunta Stępińskiego wśród projektantów Spółdzielni „Kamionka” znalazł się Stanisław Kucharski, artysta, projektant urodzony w Nisku w 1914 roku. Rozpoczął edukację plastyczną jeszcze przed wojną w Krakowie, ale na studia trafił już do warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, z którą jako wykładowca, związany był też po wojnie. Stowarzyszenie Badawczo-Animacyjne Flaneur bada twórczość tego twórcy, który przez wiele lat, aż do swojej śmierci w 1994 roku, mieszkał na warszawskim Osiedlu Młodych, gdzie w latach 60. XX wieku istniała nieformalna kolonia artystyczna.
Jak doszło do spotkania wybitnego architekta z plastykiem, tego nie wiemy, ale efekt ich współpracy przyniósł rewelacyjny efekt. Skojarzenie w jednym obiekcie pozbawionej ozdobników architektury najwyższej próby z wybitnym, powściągliwym w wyrazie, a przecież wyrazistym dziełem plastycznym odzwierciedliło ideę syntezy sztuk głoszoną przez papieża modernizmu, Le Corbusiera, który sam był najpierw plastykiem zanim stał się architektem i urbanistą.
Cytowany już Zbigniew Hryniewiecki tak konkludował realizacje, które zrodziły się na deskach kreślarskich Zbigniewa Karpińskiego i Zygmunta Stępińskiego:
„Wybitne dzieła architektury to te, które otwierają nowe perspektywy rozwoju, które pioniersko przejmują na siebie cenę eksperymentu, które są nie tylko sumą możliwości dnia dzisiejszego, lecz wytyczają przyszłość rozwoju naszej techniki i kultury”.
Te, jak je nazwał Hryniewiecki, eksperymenty podjęte przez pionierów powojennego modernizmu stały się ikonami epoki, w której powstały, ale, jak się okazało, ich ponadczasową urodę zaczynamy doceniać dopiero, kiedy zaczynają znikać z mapy miasta. Ocalony i właśnie odrestaurowany pawilon Cepelii jest najlepszym dowodem na to, że wybitna architektura stanowiąca „młode dziedzictwo” w pełni zasługuje na ochronę konserwatorską.
Cepelia. Decyzja Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków zapadła
Tekst: Marcin Dawidowicz, Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków
Dawny pawilon wystawienniczy Cepelii został wpisany do rejestru zabytków nieruchomych województwa mazowieckiego jako dzieło architektury i budownictwa decyzją z dnia 4 lutego 2019 roku pod numerem A-1500.
Procedura została poprzedzona gruntowną kwerendą archiwalną, która pozwoliła zrekonstruować historię budynku, pierwotną formę oraz skalę przekształceń i stan zachowania obiektu. Głównym powodem objęcia obiektu ochroną konserwatorską były jego wysokie walory architektoniczne jako awangardowego dzieła w duchu powojennego modernizmu operującego nowoczesnymi technologiami oraz progresywną stylistyką jak na czas powstania.
Obecnie pawilon jest cennym świadectwem myśli architektonicznej lat 60. XX w. oraz istotnym akcentem urbanistycznym centrum Warszawy. Jednocześnie obiekt po 1989 r. zaczął ulegać degradacji technicznej, przekształceniom, aby ostatecznie zostać zupełnie wyłączonym z użytkowania. W ostatnich latach przed wpisem stanowił głównie rolę nośnika reklamowego, a jego konstrukcja była zagrożona obciążeniem ekranu elektronicznego umieszczonego na dachu.
Po wpisie do rejestru właściciel obiektu rozpoczął starania o uzyskanie pozwolenia na gruntowny remont i przystosowanie pawilonu do nowej funkcji. Pierwszy projekt zakładał przekształcenie budynku na potrzeby restauracji szybkiej obsługi i z uwagi na zaproponowane rozwiązania nie znalazł aprobaty służb konserwatorskich. Ostatecznie zaproponowano projekt remontu pawilonu z zachowaniem jego handlowo-wystawienniczej funkcji zakładający przywrócenie dawnego wyglądu zabytku w oparciu o pierwotną koncepcję architektoniczną Zygmunta Stępinskiego.
Z uwagi na fakt, iż stan techniczny obiektu był bardzo zły konieczne były znaczne ingerencje budowlane, m.in. wymiana wtórnej konstrukcji przeszkleń, usunięcie elementów wtórnych, podbicie fundamentów, wzmocnienie stropów, ocieplenie stropodachu. W toku prac wykonano nową ślusarkę okienną i drzwiową odtwarzającą pierwotne podziały architektoniczne, okładzinę elewacyjną z blachy trapezowej wg. wzoru zdegradowanych pokryć oryginalnych, wyremontowano i odtworzono elementy zagospodarowania wokół budynku (taras, murki oporowe, kwietniki, zewnętrzne gabloty ekspozycyjne).
Szczególny nacisk położono na odtworzenie pierwotnego wystroju pawilonu, pracom konserwatorskim poddane zostały ceramiczne okładziny narożnego filara, odtworzono pierwotny układ klatki schodowej z ażurowymi schodami, odtworzono okładziny filarów z polerowanej stali, zrekonstruowano pierwotny wygląd okładzin sufitowych oraz kasetonowego oświetlenia, odtworzono zewnętrzne oświetlenie w podcieniach budynku. W trakcie prac zachowane zostały drobne elementy wyposażenia pochodzące z czasów powstania pawilonu: latarenka adresowa, stalowe drzwi techniczne do windy, tabliczki znamionowe. Wewnątrz budynku został wyeksponowany fragment oryginalnej okładziny z blachy ze śladami mocowania neonu reklamowego. Zrekonstruowano neon „kogutek” oddający ducha pierwotnego oznaczenia wizualnego budynku.
Prowadzone prace miały charakter pionierski z uwagi, iż był to jeden z najmłodszych zabytków wpisanych do rejestru oraz na znaczny zakres degradacji i wyeksploatowania pierwotnej substancji budowlanej. Choć przeprowadzone prace należy uznać w dużym stopniu za rekonstrukcję ostateczny efekt okazał się zadowalający i bardzo dobrze odebrany zarówno przez specjalistów jak również miłośników i amatorów dziedzictwa powojennego modernizmu. Przywrócenie budynkowi pierwotnej formy w oparciu o dawne rozwiązania estetyczne i materiałowe zrekompensowało konieczność uszczuplenia materiałowego autentyzmu zabytku, a ostateczny efekt wizualny okazał się na tyle spektakularny, iż budynek zaczęto znów nazywać nową ikoną architektoniczną centrum Warszawy.
Natomiast doświadczenie zdobyte w procesie jego remontu stało się istotnym punktem odniesienia w przypadku prac remontowych prowadzonych przy innych obiektach powojennego modernizmu, a przede wszystkim jest materialnym dowodem, że ochrona tego typu zabytków ma sens i może przynosić bardzo pozytywne rezultaty, akceptowane zarówno na gruncie konserwatorskim, jak również architektonicznym i inwestorskim.
Wrzesień/Październik 2025
Bibliografia:
1. Zygmunt Stępiński, Ewa Perlińska-Kobierzyńska, artykuł na stronie NIAU
2. Cepelia, Anna Cymer, Culture.pl
3. Cepelia. Od nowa, Michał Krasucki, strona Muzeum Warszawy. Kolekcje
4. Ściana Wschodnia. Architektura Zbigniewa Karpińskiego, strona NIAU
5. „Architektura” 1966, nr 8
6. „Poręczne obrazy, wymowne przedmioty. Retoryka rzeczowości w „L’Esprit Nouveau”
Ozenfanta i Le Corbusiera, Agnieszka Rejniak-Majewska
1 „Architektura” 1966
2 cytat za: Cepelia, Anna Cymer, Culture.pl
3 „Architektura” op. cit.