"Boże Odbuduj Stolicę!" I zachowaj jej młode dziedzictwo…

„Boże Odbuduj Stolicę” - tak rozszyfrowywali skrót BOS warszawiacy wracający do zburzonego przez Niemców miasta, ale i ci nowi, którzy ciągnęli do Warszawy z całej Polski, szukając dla siebie lepszej przyszłości.

tekst Małgorzata Szelachowska

 Skupiało w swoich szeregach nie tylko urbanistów, architektów, konserwatorów zabytków czy projektantów, ale cały szereg osób o różnym wykształceniu, umiejętnościach i zawodach. Warszawa potrzebowała i przyciągała nowych mieszkańców, bo proces jej odbudowy, choć łączył się ze znoszeniem przez nich skrajnych niewygód, dawał nadzieję na lepsze życie związane z awansem społecznym w budowanym niemal od początku miejskim organizmie. Uczestniczenie w tym gigantycznym wspólnym dziele było przeżyciem pokoleniowym, nierzadko pełnym entuzjazmu, które cementowało nowe społeczeństwo stołecznego miasta.

Trzeba pamiętać, że leżąca na lewym brzegu Warszawa właściwie przestała istnieć zamieniona przez hitlerowców po zdławieniu Powstania Warszawskiego w morze ruin.

W mieście, zaraz po wyparciu Niemców w styczniu 1945 roku, liczbę ludności szacuje się na sto tysięcy mieszkańców. Tyle że tylu mieszkańców liczyła Praga prawie nie zniszczona w czasie wojny. Natomiast robinsonów, którzy przetrwali w wysadzanej systematycznie w powietrze, podpalanej przez hitlerowców lewobrzeżnej części stolicy pozostało nie więcej niż około tysiąca. Cudem przeżyli i ten cud musiał trwać nadal, bo w mieście pozbawionym elektryczności, czynnych wodociągów i komunikacji zaczęli osiedlać się ci, którzy przybywali licznie, aby wziąć udział – jak ujmuje to prof. Małgorzata Omilanowska – w heroicznym czynie odbudowy[1]. Już wkrótce podchwyciła ten fakt propaganda nowej, ludowej władzy, która wzywała Polaków do podejmowania wysiłku przez wszystkich razem i każdego z osobna wznosząc hasło: „Cały naród buduje swoją stolicę”.

Atmosferę entuzjazmu, ale i skrajnych niedostatków pierwszych lat odbudowy ilustruje wypowiedź Stanisława Jankowskiego, słynnego „Agatona” cichociemnego, architekta i urbanisty, który z Zachodu wrócił po zakończeniu wojny do Polski i zgłosił się do pracy w BOS: 

„Ludzie pracujący w BOS to najszczęśliwsi warszawiacy tamtych lat. Zaczęli zgłaszać się na ulicę Chocimską 33 już na początku lutego 1945 roku. Dostawali bochenek chleba, talerz gorącej zupy, talon na buty i możliwość projektowania najśmielszych marzeń „urbanistyki odbudowy”. […] W pierwszym okresie pracy najważniejsze były dwa zadania: rysowanie podkładów pod plany i inwentaryzacja zniszczeń miasta. Podział pracy był prosty. Ci, którzy nie mieli jeszcze butów, rysowali podkłady, ci, którzy już buty mieli, robili inwentaryzację zniszczeń w terenie.”[2]

Za swój nadludzki wysiłek społeczeństwo miało otrzymać od nowych władz politycznych, oprócz budowy nowych osiedli mieszkaniowych i nowego centrum, bezcenny dar – odbudowaną z ruin i zgliszcz Starówkę wraz z Nowym Miastem.

Za symboliczny początek procesu odbudowy historycznego centrum miasta przyjmuje się 1 września 1947 roku, kiedy za łopatę na Rynku Starego Miasta, razem z kolektywem partyjnym, chwycił Bolesław Bierut, ówczesny prezydent Polski. Socjalistyczna władza, którą reprezentował, przybyła do Polski wraz z I Armią Wojska Polskiego ukształtowaną w głębi ZSRR i walczącą u boku wojsk radzieckich.  Tę okazję dawało zaangażowanie w trud odbudowy warszawskiej Starówki i Nowego Miasta, przywracanie materialnej postaci miejscu, które po tragicznych zniszczeniach II wojny światowej stało się jedynie wyidealizowanym obrazem odtwarzanym we wspólnej narodowej pamięci.

Paradoksalnie konserwatorzy zabytków walczący o odbudowę historycznej tkanki miasta, z profesorem Janem Zachwatowiczem na czele, stworzyli wspólny front z nową władzą, której na rękę było podnoszenie narodowych walorów historycznego centrum Warszawy, i konieczności jego rekonstrukcji. Konserwatorzy i część architektów sprzeciwili się tym samym zapędom pokolenia urbanistów i architektów podążających za wytycznymi Le Corbusiera, którzy chcieli na miejscu Starówki zobaczyć nowoczesne rozwiązania idące z duchem czasu Przybierająca na sile fala modernizmu dawała szansę na odbudowę zrujnowanej stolicy na miarę marzeń o mieście-ogrodzie z nowoczesnymi gmachami o przeszklonych fasadach, wznoszonych w duchu funkcjonalizmu. Miasto i jego zabudowa miały jak najlepiej służyć ludziom i tej idei chcieli podporządkować proces odbudowy ci, którzy marzyli o Warszawie jako „najlepszym mieście świata”.[3] Jednak w przypadku Starówki i Nowego Miasta przeważyły argumenty „zabytkowiczów”, które streszczają się w powtarzanej przy różnych okazjach przez prof. Zachwatowicza frazie: „walka o pomniki kultury narodowej staje się walką o nieśmiertelność narodu polskiego i to jest motywem naszej pracy”.[4] Decyzja o przystąpieniu do odbudowy najstarszej części stolicy zbiegła się w czasie z wdrażaniem idei socrealizmu, który chętnie korzystał z argumentów o narodowej estetyce i narodowym charakterze w odniesieniu do kultury.

Za początek socrealizmu w historii polskiej architektury przyjmuje się rok 1949, kiedy na Krajowej Partyjnej Naradzie Architektów Edmund Goldzamt ujął w słowa istotę głoszonej przez władze Polski ideologii: „By zrozumieć istotę realizmu socjalistycznego w architekturze, trzeba ujawnić społeczne źródła architektury, która stwarza bynajmniej nie organizację przestrzeni, lecz przestrzenne ujęcie procesów społecznych. Treść socjalistyczna w architekturze nie może być wyrażana inaczej jak przez formy narodowe”.[5]

Z powyższych słów jasno wynika, że w architekturze nie chodziło o „inżynieryjną estetykę” wyrażaną przez modernizm w duchu Le Corbusiera, czyli taką, której jedynym celem jest spełnianie swojej funkcji. Tu chodziło o przekaz ideologiczny czytelny dla odbiorcy realizowanej architektury. Ona miała do mieszkańców przemawiać, miała ich edukować, miała być czymś więcej niż „maszyną do mieszkania” jak chciał tego Le Corbusier. Dlatego częstymi elementami wprowadzanymi do projektów architektonicznych były dekoracje plastyczne zrozumiałe dla wszystkich odbiorców, nie tylko tych najlepiej wykształconych, a wręcz dla tych bez żadnego wykształcenia, którzy w powojennej Polsce mieli obiecany równy dostęp do kultury i sztuki. Wśród wspomnianych dekoracji znalazły się ornamenty ludowe, nawiązania do znanych legend, postaci widzianych w cyrku, spotykanych na targu czy jarmarku, a z bardziej wysublimowanych tropów – symbole znaków zodiaku.

Kiedy zapadła decyzja o przystrojeniu polichromiami fasad kamienic odbudowywanej warszawskiej Starówki, nie bez powodu Józef Sigalin, Naczelny Architekt Warszawy powierzył zadanie wyłonienia grupy artystów, przygotowania projektów i ich wykonania – w iście błyskawicznym tempie – Janowi Sewerynowi Sokołowskiemu, profesorowi warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Sokołowski miał doświadczenie w realizacji monumentalnych dzieł plastycznych wyniesione ze współpracy z Felicjanem Szczęsnym Kowarskim, uznanym artystą i pedagogiem krakowskiej ASP, specjalizującym się w malarstwie wielkoformatowych dekoracji, który w latach 30. XX wieku przeniósł się wraz z grupą wiernych studentów do uczelni warszawskiej. Wśród nich znalazł się wybitnie uzdolniony asystent Kowarskiego, właśnie Jan Seweryn Sokołowski. Ci dwaj artyści, wygrawszy konkurs na projekt dekoracji hali wznoszonego tuż przed II wojną światową gmachu Dworca Głównego w Warszawie, wykonali wewnątrz monumentalną „mozaikę z barwnych płytek glazurowanych. Jej motywem przewodnim były unoszące się postacie symbolizujące bogactwa Polski, a także alegorie stron świata.”[6]

Dworzec Główny nie przetrwał II wojny światowej, a jego los podzieliły wszystkie zdobiące je dekoracje.

Natomiast Jan Seweryn Sokołowski, który wojnę spędził w rodzinnym Zakopanem stworzył w tym czasie dla tamtejszego hotelu Trzaska wielobarwną mozaikę ze sceną polowania na niedźwiedzia. W planach artysty leżała realizacja całej serii mozaik na nowo interpretującej legendę o Janosiku, czego nie udało mu się zrealizować, ponieważ los postawił przed nim dużo większe wyzwania.

Gdy tylko skończyła się wojna Sokołowski wrócił do Warszawy i na macierzystą uczelnię, gdzie jego umiejętności, doświadczenie, ale i zainteresowania natrafiły na podatny grunt zamówień ze strony młodego państwa polskiego, które chciało opowiedzieć historię Polski, a zwłaszcza Polski Ludowej za pomocą własnych obrazów i środków wyrazu.

Do tego celu potrzebni byli tacy twórcy jak Jan Seweryn Sokołowski, który wraz z zebranym przez siebie zespołem stworzył na fasadach kamieniczek odbudowywanego Starego Miasta galerię sztuki złożoną z barwnych polichromii i sgraffitów. Projekt całości został zatwierdzony przez Naczelnego Architekta Warszawy w lutym 1953 roku, aby mógł być zrealizowany na uroczystość oddania do użytku odbudowanej Starówki, co zostało zaplanowane na 22 lipca tego roku, kiedy przypadało Narodowe Święto Odrodzenia Polski.

Powstała galeria dzieł plastycznych w przestrzeni publicznej, której w ten sposób nadano piętno „żywego, czytelnego rękodzieła. Odbudowując całe zabytkowe dzielnice metodami zmechanizowanej pracy, gubimy tę cechę dzieła dawnej epoki. Malowidło wykonane na nowej, technicznie wykonanej elewacji wnosi z powrotem ślad ręki ludzkiej, indywidualizuje, ożywia architekturę” – podsumowywał końcowy efekt Bohdan Urbanowicz, profesor warszawskiej ASP i zarazem jeden z artystów, który pracował przy ozdabianiu malowidłami kamieniczek Starego Miasta.

W pierwszej chwili nieco zaskakująco brzmią przywołane wyżej słowa o zmechanizowanej pracy w odniesieniu do Starówki, dopiero trzeba sobie przypomnieć, że ten zabytek wpisany w 1980 r. na listę Światowego Dziedzictwa Kultury liczy sobie niewiele ponad siedemdziesiąt lat i zalicza się do grona „młodego, powojennego dziedzictwa” na równi z MDM-em, który jest nawet starszy o jeden rok. Ale gdy w przypadku Starego i Nowego Miasta w Warszawie wraz z Zamkiem Królewskim nikt nie miał i nie ma wątpliwości, że przysługuje im ochrona prawna przynależna zabytkom, tak „młode dziedzictwo”, powstałe po 1945 roku, nawet jeśli jest najwyższej próby, bywa niedoceniane w najlepszym przypadku, a niszczone w tym najgorszym. Dotyczy to zarówno tych obiektów, które zostały wzniesione w duchu socrealizmu, jak i tych, które – dla swojej nowoczesnej urody wspartej talentem konstrukcyjnym – są wcieleniem idei modernizmu. Lub były, ponieważ nie zdołaliśmy jako społeczeństwo docenić ich na tyle wcześnie, aby ocalić je przed wyburzeniem. Słabą pociechę a może raczej powód do wstydu stanowi fakt, że ikona polskiego modernizmu, budynek Supersamu z 1962 roku projektu Jerzego Hryniewieckiego i jego Zespołu, zburzony w 2006 roku, jest dziś stawiany jako jeden z najwybitniejszych przykładów tego stylu w architekturze.

Nadzieję na to, że inne, warte zachowania dla przyszłych pokoleń przykłady „młodego dziedzictwa” zostaną ocalone, daje włączenie się instytucji do tego procesu powołanych. Głos w tej sprawie nieformalnych grup czy ruchów miejskich jeszcze kilka lat temu był głosem  . Dziś ma szansę być usłyszanym i wysłuchanym.

Małgorzata Szelachowska, wrzesień 2025 r.

[1] Małgorzata Omilanowska, „Odbudowa Zamku Królewskiego”, wykład otwierający międzynarodową konferencję na inauguracji 80. rocznicy odbudowy Warszawy, Zamek Królewski w Warszawie, 20 maja 20225 r.

[2] Stanisław Jankowski za: Patryk Zakrzewski „Warszawa 1945. Przewodnik po mieście ruin” artykuł na profilu Culture.pl; https://culture.pl/pl/superartykul/warszawa-1945-przewodnik-po-miescie-ruin

[3] Odwołanie do książki Grzegorza Piątka pt. „Najlepsze miasto świata”, Wydawnictwo W.A.B., 2020

[4] Piotr Majewski, „Ideologia i konserwacja. Architektura zabytkowa w Polsce w czasach socjalizmu”, Wydawnictwo TRIO, Warszawa 2009, str. 298

[5] Józef Sigalin, Edmund Goldzamt i realizm socjalistyczny – cykl Polskie miasta wobec totalitaryzmów, wykład dr hab. Piotra Majewskiego na stronie ipntv; https://www.youtube.com/watch?v=83w_C4TNEZ8

[6] Joanna Jaśkiewicz, „Dlaczego świat o nim zapomniał? Felicjan Szczęsny Kowarski – malarz, rzeźbiarz, pedagog, twórca polskiej szkoły malarstwa monumentalnego” artykuł na stronie: https://niezlasztuka.net/o-sztuce/felicjan-szczesny-kowarski-malarz-pedagog-rzezbiarz-biografia/

09.2025, Warszawa

Scroll to Top
Przejdź do treści